Powered By Blogger

sobota, 5 kwietnia 2014

Czarne na białym

Jeśli ktoś po przeczytaniu tytułu mojego posta od razu miał skojarzenie z "czarnym" rapem rodem zza oceanu to trafił w przysłowiową dziesiątkę. Wszelkie rasistowskie myśli są tutaj nie na miejscu. Ja osobiście jestem daleki od uprzedzeń na tle rasowym, tym bardziej jeśli rzecz tyczy się muzyki.
W ubiegłym tygodniu siedząc w pracy nagle zapragnąłem nowych doznań muzycznych, które umiliłyby mi wykonywanie obowiązków służbowych. Podpytałem pewnego nieźle zorientowanego muzycznie Łukasza, z którym pracuję o jakieś polecenia godne mojej uwagi. On popatrzył chwilę na mnie, po chwili powiedział: "Ty siedzisz troszku w hiphopie to powinno Ci się spodobać" ...i spodobało na tyle, że od kilku dni nie potrafię się uwolnić od muzyki, z którą mocno kojarzy mi się gra GTA San Andreas. Jej fani będą wiedzieć o czym mowa. Nie jedną noc zarwałem nad tą gierką utrzymaną w klimacie czarnego, gangsterskiego rapu i życia rodem z amerykańskich dzielnic lat 90-tych. 

Myśląc o tej muzyce moje pierwsze, podświadome brzmieniowe skojarzenie to motyw z piosenki "Skills" grupy Gang Starr. Kto zna ten charakterystyczny beat ten zrozumie. Kawałek utrzymany w mocno oldschoolowym klimacie przez co kojarzyć się może ze wczesnymi latami dziewięćdziesiątymi i erą kris kross. Przekornie utwór wydany w 2003 roku. 



 
W ciągu ostatnich kilku dni przesłuchałem ok 250 utworów mając na celu wyłowienie tych najlepszych. Odświeżyłem również swoje zasoby tego gatunku i właśnie mam zamiar zaproponować wszystkim kilka fajnych, moim zdaniem pozycji. 



Na pierwszy rzut kawałek, który najbardziej ostatnio wpadł mi w ucho. Może to ten przyjemny beat, może spokojny, kojący ton głosu artysty a może bardziej ten oldschoolowy damski wokal zaczerpnięty z piosenki nagranej w 1965 świetnie wkomponowany w utwór tak uderzył w mój gust. Do końca nie wiem ale miło się słucha. Kawałek wydany w 99 roku. 




Co do tego kawałka nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Fajnie się go słucha. Koniecznie głośno. Dobra aranżacja wpadająca w ucho. Świetnie komponuje się z wokalem w refrenie. Uznany w środowisku raper z ciekawym głosem. Inny dobry kawałek godny polecenia, w którym miał swój udział to Pushin. Tyle. 




W tym przypadku to już powiew nowoczesności bo piosenka wydana w 2006. Inne czasy ale jak najbardziej utrzymana w klimacie. Główny motyw aranżacji czyli dźwięk niby skrzypiec brzmi jakby znajomo. Nieźle zrobiony kawałek. Można posłuchać. Mi się podoba.





W sumie to nie potrafię określić dlaczego ale jakoś szczególnie lubię tą piosenkę. Niby aranżacja prosta, taka pocięta, poszarpana. Gdzieś tam w tle delikatny kobiecy głos rozbrzmiewa. Ogólnie monotonnie ale jak przyjemnie. Lekki klimat utworu pozwala się delikatnie kołysać. Trudno się oprzeć, prawda?

Mam wrażenie, że dzisiejszy post bardziej skierowany jest do grona miłośników tego specyficznego nurtu muzycznego. Ilu fanów tylu oponentów. Znam ludzi, którzy wręcz nienawidzą rapu a już "czarnego rapu" w szczególności. Ale nic to. A nóż może kogoś przekonałem i zainteresowałem. Przecież w każdym gatunku muzycznym można odnaleźć coś dobrego. W myśl zasady, spróbuj a posmakujesz... ja też kiedyś nie lubiłem wybitnie oliwek, a teraz... :)

Polecam.

P.S. 

Czy są tu jacyś miłośnicy filmu How High? Paradoksalnie moje pierwsze muzyczne skojarzenie z filmem to Du Hast grupy Rommstein. :)